Miriam Shaded jest jedną z najaktywniejszych działaczek na rzecz pomocy uchodzcom syryjskim w Polsce.
Urodziła się w polsko-syryjskiej rodzinie w Warszawie jako najmłodsza z siódemki rodzeństwa. Jej matka – Stefania – jest Polką, absolwentką ASP w Łodzi, artystką i misjonarką z rodu Kochanowiczów i Wróblewskich[1], ojciec Moner Shaded, z pochodzenia Syryjczyk, jest pastorem Kościoła Dobrego Pasterza, przewodniczącym Rady Starszych w Kościele Reformowanym,
założycielem Ruchu Nowego Życia (organizacji misyjnej w Polsce).
W 2014 roku założyła (poprzez swoją firmę Shaded Investment) Fundację Estera mającą na celu pomóc chrześcijanom (wyłącznie) ofiarom wojny w Syrii[7]. W lipcu 2015 roku, w związku z kryzysem migracyjnym w Europie, doprowadziła do sprowadzenia do Polski 52 chrześcijańskich rodzin z Syrii (łącznie ok. 178 osób). Fundacja zapewnia im co miesiąc wypłatę środków na utrzymanie (w wysokości ok. 2600 złotych).
O jej działalności w Fundacji Estera i organizacji pomocy chrześcijańskim rodzinom z Syrii, a także o jej wypowiedziach w związku z kryzysem migracyjnym w Europie pisał szereg zagranicznych mediów – między innymi Financial Times[9],
Agence France Presse, Euronews, Der Spiegel, Die Welt, Berliner Zeitung, Tages-Anzeiger, The Times of Israel czy TheBlaze.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Miriam_Shaded
Latem 2015 roku Fundacja Estera we współpracy z rządem Ewy Kopacz zaprosiła do Polski 50 syryjskich rodzin, zapewniając im status uchodźców. Teraz część z nich żąda jego wycofania, bo nad Wisłą życie jest trudne i wolą szukać szczęścia w Niemczech. Nieoficjalnie mówi się, że ze 160 osób, które trafiły dwa lata temu do Polski wyjechali wszyscy.
Po przyjedzie pierwszych rodzin, Estera zorganizowała konferencję prasową, podczas której zapowiadała, że 50 rodzin to dopiero początek, bo ich do Polski jeszcze 1000. A kiedy tuż po przylocie do Warszawy trzy rodziny od razu poprosiły o powrót do domu, też zbytnio się nie przejęła.
Utrzymywała, że to nie „oznaka niewdzięczności”, a tęsknota za bliskimi.
O tym, że Syryjczycy, których sprowadziła do Polski , żądają pozbawienia ich statusu uchodźców napisała „Rzeczpospolita”. Dziennik dotarł do dokumentu, jaki jedna z rodzin wysłała do Urzędu do spraw Cudzoziemców. Autorzy listu piszą: „Status uchodźcy nadany w Polsce utrudnia nam życie”.
Rodzina, która wysłała list, wcześniej nie czekając na rozpatrzenie wniosku o azyl, opuściła Polskę. Mieszka prawdopodobnie w Niemczech, gdzie liczy na lepszą pomoc socjalną. Wyjechała, bo życie w Polsce miało być „niewykonalne” ze względu na niskie zarobki i brak życzliwości ze strony otoczenia. Teraz jednak i tam ma kłopoty.
Okazuje się bowiem, że niemieckie zasiłki rodzinie nie przysługują, skoro status uchodźczy otrzymała w Polsce. Jak zapewnia prawnik Syryjczyków, fakt ten „utrudnia im życie”, stąd wniosek o wycofanie azylowej decyzji.
W piśmie przekazanym do urzędu rodzina argumentuje także, że wcale o azyl nie chciała się ubiegać. Podpisując dokument, miała została wprowadzona w błąd i nakłoniona do złożenia wniosku wbrew swojej woli, bo jej członkowie „nie czuli się uchodźcami”.
Wspomniana rodzina złożyła już w tej sprawie odwołanie. Zdaniem urzędników mamy do czynienia z precedensem – zmiana decyzji mogłaby bowiem doprowadzić do tego, że uchodźcy uciekający przed prześladowaniem, zamieniliby się przede wszystkim w imigrantów ekonomicznych, którzy zamiast schronienia, szukaliby
dla siebie najlepszych warunków do życia. Relokacja uchodźców nie miałaby w tym wypadku sensu.
Rzeczpospolitej nie udało się dotąd skontaktować z Fundacją Estera.
Szkoda Miriam, jest bardzo zaangażowana w swoją działalność, a tu spotkała się z niewdzięcznością i cynicznym wykorzystaniem.
Zresztą to nawet zrozumiałe i logiczne, że uchodzcy nie chcą osiedlać się w naszym skromnym kraju i traktują go jako przystanek w drodze do bogatych Niemiec czy Francji.
Tak że problem uchodzcow nie jest wcale taki prosty...
Komentarze